......Mama Niall'a była naprawdę miła. Mówiła, że Niall dużo opowiadał jej o mnie podczas rozmów przez telefon. Brat Niall'a, George miał przyjechać jutro. Wyprowadził się z domu parę miesięcy temu, a z jego pokoju zostaw zrobiony pokój gościnny.
- Przygotowałam tam czystą pościel i posprzątałam. Zejdźcie za godzinę na jakiś posiłek. Rozgośćcie się. - oznajmiła.
Od razu, gdy weszłam do pokoju wyłożyłam się na łóżku. Było niesamowicie wygodne. Niall był miły i wniósł walizki do pokoi. W podziękowaniu dostał małego buziaka w policzek. On się trochę zarumienił, ale tego nie ukrywał co mi odpowiadało, był szczery.
#Kilka minut później.
- Niall! Chodź tu proszę! Trzeci raz nie powtórzę! - usłyszałam kolejny raz w ciągu 5 minut głos rodzicielki Niall'a. Cała sytuacja była całkiem śmieszna. Niall, który pomagał mi się rozpakować wydusił tylko przepraszające westchnienie udał się za głosem. Ja się tylko zaśmiałam. Największa walizka została jeszcze do rozpakowania. Rozpięłam zamek. Nie wiedziałam, że aż tyle się tego znajdzie do poukładania. Trudno - pomyślałam. Wyjęłam pierwsze rzeczy z wierzchu. Miałam je właśnie ułożyć do szafy, kiedy blondynek postanowił mnie przestraszyć. Prawie mu się to udało. Niestety słyszałam jego kroki, które próbował jak najciszej robić. Smutny odwrócił się do mnie plecami. Wiedziałam co może go przywołać do porządku. Przytulenie. Zrobiłam tak. Gdy był do mnie tyłem przyległam do jego pleców, a ręce owinęłam na jego torsie. Niall'erek był taki ciepły. Mój plan się udał. Chłopak z blond włosami odwrócił się z pięknym uśmiechem na twarzy. Był cudowny. Jego uśmiech jak i on sam. Szkoda, że tylko przyjacielem jest...
#Pół godziny później.
- Dużo tego było, jak Ci się to zmieściło? - spytał chłopak, który usiadł sobie po raz pierwszy od przyjazdu.
- Sama nie wiem. Dziwne prawda? - Blondyn tylko pokiwał głową i się uśmiechnął.
- Tak, bardzo. Kurdeee.... - zmienił sobie miejsce i postanowił położyć się we walizce.
- Coś się stało Niall? - nie mgłam powstrzymać się ze śmiechu,a le starałam się być poważna.
- Tak! Jestem głodny, a jeszcze do obiadu kwadrans. - Tego trzeba było się po nim spodziewać. Głodomor Niall musi coś zjeść. Nie ukrywam, kiedy wypowiedział, że jest godny sama poczułam głód. Zjadłabym konia z kopytami. Dosłownie.
- Hahah po Tobie trzeba był się tego spodziewać Niall'erku. Wiesz też jestem głodna. Może zejdziemy na dół już?
- Masz rację. - zeskoczył z łóżka - Chodź! - pociągnął mnie za rękę i zeszliśmy po schodach na dół. Już na korytarzyku czuć było przecudne zapachy. Dawno ich nie czułam, a tym bardziej jadłam takie potrawy. Najwyższy czas.
- Mamo? Możemy już jeść? - Niall, który nadal mnie trzymał za rękę wziął ''przytachał'' do stołu. Mama, która właśnie szła w stronę stołu zauważyła nasze dłonie. O nie. - pomyślałam. - Mamo, my nie jesteśmy razem. - powiedział, gdy zobaczył moją spuszczoną głowę i rodzicielkę, która patrzyła na nasze dłonie, a następnie szybko rozluźnił dłoń, żebym mogła ją wziąć. - narazie - te ostatnie słowo wypowiedział szeptem.
- Oczywiście skarby, że nie jesteście. Przyjaźnicie się. - podała zupę na stół, który najprawdopodobniej nakrył Niall. Miski miały namalowane przepiękną koniczynkę. Była także na talerzu, końcówkach sztućcy i szklance. Był to piękny zestaw.
- Co dziś mamuś na obiad? - spytał syn swojej mamy przymilając się trochę.
- Pomidorowa* i naleśniki**, które możecie sami udekorować. Mam nutelle. Specjalnie dla Was kupiłam. - odpowiedziała Maura donosząc kolejne talerze.
- Dziękuje. - odpowiedziałam kiedy dostałam miskę pełną zupy od Niall'a, który otrzymał ją od mamy.
#Po pierwszym posiłku.
- Smakowało? Jak ja dawno nie gotowałam dla gości. - powiedziała Maura zbierając miski, w których nie było zupy niespełna 5 minut.
- Tak, bardzo. Było genialne. Mmmm.... - odpowiedzieliśmy prawie jednocześnie, na co ja się zaśmiałam.
Kolejne przyszły naleśniki, które posmarował Niall nutellą. Co najlepsze w kształt serca ułożył czekoladę, która się tak łatwo rozmasarowała. Uśmiechnęłam się do niego po raz kolejny w tym dniu. On też. Zaczęliśmy jeść.
- Skarby, co będziecie dziś robić? - spytała mama Niall'a
- Hm..najpierw skończymy się rozpakowywać. Potem? Jeszcze nie wiemy. Coś się stało, że pytasz?- odpowiedział.
- Nie, ale bądźcie ostrożni....
O co chodziło jej, żebyśmy byli ostrożnii....?
*pomidorowa - specjalnie dla jednej osoby, jej tekst mi się przypomniał
**naleśniki - kurde, jak ta osóbka będzie mnie tak znów straszyć, gdy jemy naleśniki to uduszę :)
-------------------------------------------
I po męczeniu się z napisaniem 2 jest! Komentujcie, dawajcie opinię. Dziękuję, że jesteście ! :*
Pierwsze co nasuwa mi się na myśl... Hahahahaha! xd Niall'er xd Że pomidorówka i naleśniki, to ja się nie dziwię xd Przecież z niego jest ogromny żarłok ^^ Camille sobie wybrała świetnego męża xd Tak, męża! Bo oni bez względu na wszystko będą razem! Ja stoję murem za miłością! :D Dobry z niego chłopaczek, bo pomógł jej rozpakować walizki ^^ I gołym okiem widać, że jest między nimi chemia. :) Dobrze, że nie fizyka... xd Tylko o co mogło chodzić jego mamie? o.O Eee tam, raczej nie warto się przejmować, matki zawsze wymyślają jakieś niestworzone historie xd Ale nie mogę się doczekać co z tego wyjdzie. ;3 Rozdział świetny :* Do następnego.♥
OdpowiedzUsuńNawet nie wiesz jak się cieszę, że skomentowałaś. Dzięki, że tak uważasz. Ja kiedy sama przeczytałam swój rozdział też zaczęłam się śmiać. ;D.
Usuń